Kobieta warta miliony…ile warta jest nasza uroda.

15.11.2019

Dzisiejszy wpis na City Jungle będzie dotyczył presji, jakiej ulega każda Kobieta. Ale czy musi?

Dylematy Kobiety…muszę pójść do fryzjera, muszę zrobić paznokcie, muszę zrobić coś z cellulitem, muszę zacząć ćwiczyć…muszę, muszę, muszę…a może nareszcie powiem sobie- nie muszę! Ja chcę!

Bo przecież dbamy o siebie dla siebie…nie dla koleżanek, sąsiadki, męża…bo przecież to nam jest przyjemniej mieć gładkie pięty, jedwabiste ciało, pachnące włosy…piękny kolor na paznokciach…bo poranek jest przyjemniejszy, gdy budzimy się, patrząc z przyjemnością w lustro…tylko czy w całej tej gonitwie za pięknem nie dajemy robić się w przysłowiowego “balona”?

Bo czy Kobieta zadbana to taka, która ma doczepione rzęsy, przedłużone włosy, sztucznie napompowane usta i sztywne od silikonu piersi? Czy nie dajemy się wgonić w spiralę sztuczności? O ile trudniej jest regularnie dbać o siebie, niż pójść do specjalisty i poprosić o zakrycie naszych niedoskonałości…czy teraz Kobieta, która ma swoje usta miękkie i gładkie, jest mniej seksowna niż Kobieta, która załatwia sprawę jednym zastrzykiem?

Czy wszystkie włosy muszą być długie? Czy nie możemy być seksowne i kobiece mając włosy do ramion…ale miękkie, pachnące bez obawy, że przy dotyku zostaną nam w dłoni małe oszustwa?

Czy łatwiej jest nałożyć trochę syntetyku, niż pamiętać o codziennych rytuałach pielęgnacji własnego ciała…bo kto powiedział, że wszystkie musimy wyglądać jak produkty świetnych chirurgów?

Czy właśnie nie to jest w nas seksowne, że możemy skoczyć do basenu bez obawy o stracenia kilku wspomagaczy urody… że nie obawiamy się wyjazdu do leśnej głuszy bez obawy o zmianę wizerunku? Czy nie dałyśmy się uwieść specom od marketingu?

Bo przecież my Kobiety też zasługujemy, aby być normalnym…mieć dzień bez makijażu, dzień w dresie, czy chociażby słabszy dzień. I chociaż jestem Kobietą i kocham dbać o siebie, to nie daję się zwariować.

“Człowiekiem jestem i nic co ludzkie, nie jest mi obce”… jak powiedział Terencjusz…więc nie miejmy oporów do bycia sobą…nie bójmy się powiedzieć “NIE” społecznej gorączce, nie obawiajmy się odstawać od tłumu.

Nie musimy wyglądać jak sztucznie przygotowany produkt…nie pozwólmy sobie wmówić, że “inny” oznacza gorszy…bo każdy jest wyjątkowy i nie zapominajmy o tym, że to właśnie te różnice pozwalają nam być sobą…ale nie zapominajmy, że bycie Kobietą to ciężka codzienna praca…nie mówię tu o obowiązkach domowych (to temat na kolejne przemyślenia)…bądźmy piękne każdego dnia…ale lśnijmy naszym naturalnym pięknem.

Pamiętajmy o tym, że zadbane i seksowne ciało to nie jest sztuczny wytwór…to jest ciężka praca każdego dnia…pamiętajmy o tym, by nasze włosy były zawsze pachnące i zadbane…nie dajmy się oszukać, że sztucznie doczepiony kosmyk załatwi sprawę…każdego wieczoru pamiętajmy o tym, że nasz wygląd to ciężka praca i regularne rytuały…nie chwilowa praca specjalistek…pozwólmy sobie na bycie kobietą prawdziwą…z wadami…ale nie zapominajmy, że to jest właśnie piękne w byciu Kobietą, że wyciągając nogę spod kołdry mamy gładkie nogi z pomalowanymi paznokciami…że rano wstajemy potargane, ale nasze włosy rozsypane na poduszce są pachnące i przyjemne w dotyku…że jak przebieramy się, to pod dresem mamy seksowną bieliznę… że wychodząc spod prysznica, jesteśmy pachnące różą, wanilią, kokosem lub tylko perfumami…bo przecież bycie Kobietą seksowną to coś więcej niż korzystanie z usług medycyny estetycznej…a co najważniejsze – kochajmy siebie i każdego dnia starajmy się być lepszą wersją samej siebie…a nie kolejną kopią sztucznych tworów…

blog CityJungle.pl