Moje i nie tylko moje miejsce na relaks…

Polityka…brudna gra.

28.10.2020

„Państwo jest przymusową organizacją, wyposażoną w atrybuty władzy zwierzchniej po to, by ochraniać przed zagrożeniami zewnętrznymi wewnętrznymi (…), zapewniający zasiedlającej jego terytorium społeczności, składającej się ze współzależnych grup o zróżnicowanych interesach, warunki egzystencji korzystne odpowiednio do siły ich ekonomicznej pozycji i politycznych wpływów.”

Mariusz Gulczyński „Nauka o polityce”

I to tyle teorii z mojej strony na dziś…reszta to tylko i wyłącznie moje wnioski (jak zawsze) wynikające z obserwacji wydarzeń z ostatnich dni. Mój blog to zbiór moich przemyśleń i wniosków i chciałabym, żeby tak było zawsze.

I jak zwykle postaram się zacząć od wprowadzenia w tematykę mojego wpisu…

Została wprowadzona ustawa, która wprowadziła niemałe zamieszanie w środowisku kobiet. Następnie ogólne niezadowolenie rozlało się także na mężczyzn. Po czym objęło całą Polskę…

I o moich poglądach przeczytacie na samym końcu. Jako Kobieta mam dość sprecyzowany pogląd i czuję się w obowiązku ujawnić moje zdanie na ten temat.

Ale ja dziś chcę skupiać się na zupełnie innym aspekcie, jakże powiązanym z wydarzeniami wspomnianymi powyżej, ale grożącym konsekwencjami, które w moich oczach spowodują znacznie szersze niezadowolenie: daliśmy się podzielić.

Daliśmy się wszyscy wmanewrować w brudną, oskubaną z resztek człowieczeństwa polityczną grę. Pozwoliliśmy skłócić się niczym głodne zwierzęta walczące o kawałek ostatniego mięsa.

Nie ma nic piękniejszego w naszym narodzie, niż chęć walki, przeciwstawianie się krzywdzącym nas prawom. Nasza historia jest pełna obrazów Polaków walczących o słuszność sprawy.

Mamy we krwi ten pierwiastek ducha walki zmuszający nas do podnoszenia się z kolan, kiedy już nie mamy sił nawet na podniesienie ręki.

I to właśnie wykorzystali politycy przeciwko nam samym. I nie będę tu oryginalna nie opowiadając się za żadną ze stron ugrupowania politycznego. Uważam, że obie strony mają dość dużo na sumieniu i zadziwiająco często zapominały o misji, jaką niesie polityka. Bo politycy reprezentują nas. Nasze poglądy, przekonania. Powinni dbać o nasze interesy. Ale być może jestem idealistką…

Politycy nie powinni nas skłócać, rzucając linę i oczekując widowiskowego przeciągania na lewą lub prawą stronę. Bo to my stoimy pośrodku. To my poniesiemy konsekwencje wszystkich ich partii szachowych rozgrywanych wysoko nad naszymi głowami. Nie możemy pozwolić na krwawe igrzyska, gdzie to my jesteśmy ofiarami. Zostaliśmy wykorzystani do znacznie ważniejszej gry. Zostaliśmy użyci jak pionki do gry, gdzie my- społeczeństwo nie mamy szans na wygraną.

Dlatego w tym momencie powinniśmy wszyscy wykazać się człowieczeństwem i rozejrzeć się dookoła…czy nienawiść do sąsiada o innych poglądach politycznych nie jest spowodowana tylko i wyłącznie politycznymi pobudkami? Czy gdybyśmy wszyscy kierowali się tylko i wyłącznie przynależnością do jednego kraju, to wtedy nie zaczęlibyśmy działać razem i zwyczajnie, po ludzku dbać o siebie i akceptować inność? Co by było gdyby nasze mózgi nie były atakowane każdego dnia hasłami politycznymi nawołującymi do nienawiści prawicy, lewicy, katolików, niewierzących, kolorowych, białych, chudych, grubych, kobiet, mężczyzn? Czy wtedy świat nie wyda nam się nie tylko czarno-biały, ale pełen pośrednich barw i niewidocznych dotychczas kolorów? Czy jako istoty myślące nie powinniśmy jednoczyć się mając na celu dobro nie tylko naszego Państwa, ale i nas samych?

Kiedy to do nas dotrze, że ludźmi skłóconymi łatwiej jest kierować. Ludźmi wypełnionymi nienawiścią i zacietrzewieniem łatwiej jest manipulować. Gdy zrozumiemy, że możemy żyć ponad podziałami politycznymi, etnicznymi i religijnymi, może okazać się, że nie musimy walczyć ze sobą. Ale możemy walczyć ramię w ramię o dobro naszych rodzin, sąsiadów, nas samych i co równie ważne- o nasz kraj…

Tego właśnie boją się politycy…naszej jedności. Bo tylko jako jedność jesteśmy w stanie coś wywalczyć. Tylko jako jeden wspólnie działający organizm jesteśmy w stanie odeprzeć ataki. I tego właśnie boi się polityka…ludzi akceptujących, myślących i niezłomnych. Przecież tacy właśnie jesteśmy, prawda?

Więc nie dajmy sobie wmówić nic innego.

A na koniec moje poglądy na temat aborcji…

Nie jestem za aborcją bezmyślną i spowodowaną błahymi przesłankami. Ale jestem również za wolnością wyboru. Kobieta, małżeństwo ma prawo decydować, czy jest na tyle silne psychiczne, aby znieść śmierć dziecka po narodzeniu…To jest sprawa tak bardzo delikatna i indywidualna, że nie uważam się za osobę godną omawiać indywidualne aspekty takich przypadków.

Ale jeśli to ja miałabym urodzić dziecko, które nie mogłoby obdarzyć mnie miłością z powodu wad genetycznych, to i tak urodziłabym je. Kochałabym mimo wszystko…nie za coś…

Ale chcę mieć wybór. Chcę żyć w kraju, gdzie sama będę podejmować decyzje dotyczące mojej macicy. Proste. Chcę żyć w kraju, gdzie od momenty poczęcia mojego dziecka, będę czuła się otoczona wolnością wyboru i opieką przepisów gwarantujących bezpieczną przyszłość dla mnie i  mojego dziecka.

To, że damy komuś nóż do ręki, nie oznacza że ta osoba użyje go w niecnym czynie. Bądźmy pełni nadziei, że użyje go do zrobienia szałasu… Czy wyraziłam się obrazowo?

Mam nadzieję…dla tego w tym trudnym dla każdego czasie, życzę więcej miłości, akceptacji i troski.

Dbajmy o siebie, skoro nie robią tego politycy.

(Celowo nie dam żadnych zdjęć…uważam, że temat jest zbyt poważny. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie…)

blog CityJungle.pl