Damą być…ale czy zawsze?

16.07.2023

Czasami zastanawiam się, jakie granice wytrzymałości ma człowiek.
Bo przecież ludzie zdolni są do niesamowitych osiągnięć.
Do przekraczania swoich barier, do czynów zaiste ponadludzkich.
Potrafimy przekraczać granice ludzkiego bólu, dokonywać rzeczy niemożliwych oraz pokonywać własne słabości.
A jednocześnie nie potrafimy powstrzymać się od decyzji lekkomyślnych lub tak zwyczajnie głupich.
Czy nasza wytrzymałość zależy od charakteru? A może od środowiska, w którym dorastamy? A może od wewnętrznej dyscypliny?
Ale może co dla mnie najbardziej prawdopodobne, zależy od naszego wewnętrznego przekonania, że musimy wykonać daną czynność?
Ale do rzeczy…i tu wchodzi mój ulubiony “wielokropek”…
Zacznę od analizowania swoich zachowań.
Dlaczego są takie sytuacje, gdzie wystarczy jedna iskra zapalna do atomowego wybuchu moich emocji.
Nie zwracam wtedy na konsekwencje swoich słów i nie przywiązuję uwagi do szczegółów zachowań drugiej osoby.
Ale muszę nadmienić, że takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko i jest ich dosłownie kilka na przestrzeni mojego życia.
Chociaż teraz patrząc z perspektywy czasu, dziwię się, że czekałam tak długo na kontratak.
Ale być może dużą rolę odegrało tutaj wychowanie moich Rodziców, którzy starali się wychować mnie w poszanowaniu do uczuć innych i do zwracania uwagi na wagę słów i poczynań.
Ale są też takie sytuacje, gdzie ten rodzaj empatii i ciągłego poczucia lęku przed zranieniem innych, po prostu przeszkadza.
Bo czasami są w życiu takie chwile, że powinno się powiedzieć sobie “dość”.
Wyznaczyć jasno i wyraźnie granice innych, których absolutnie nie mogą przekraczać.
Zaznaczyć mocną kreską próg, przez który nie mogą przejść.
Nie można przecież za każdym razem liczyć, że ktoś będzie na tyle taktowny, że wyczuje te drobne niuanse lub potrafi wykorzystać swoją inteligencję emocjonalną.
Ciągle zapominam w swojej naiwności, że jeśli ja staram się kogoś nie urazić, to nie jest powiedziane, że ta osoba odwdzięczy mi się tym samym.
Przecież są na świecie ludzie, którzy są albo najzwyczajniej w świecie źle wychowani, albo nie jest dla nich istotne cudze samopoczucie.
Mam co prawda ogromne szczęście do ludzi, którzy mnie otaczają.
Ale nie mogę zapominać, że na swojej drodze będą też stawać jednostki, które niekoniecznie chcę widzieć koło siebie.
I dlatego lekcja dla mnie i dla innych: Jeśli obracasz się w kręgu ludzi, którzy znają podstawowe zasady savoir-vivre, to oczekuj od nich, ale przede wszystkim od siebie zachowań w dobrym tonie.
Lecz jeśli przypadkowo lub z przyczyn niezależnych od siebie znalazłaś się wśród osób, które mają za nic uczucia innych, to wtedy zapal sobie zielone światło na ostre i wyraźne wyznaczenie granic.
I jeśli ktoś mimo ostrzeżeń lub próśb ma za nic Twoje uczucia, to odpłać się tym samym.
Bez wyrzutów sumienia.
Bo jak mówi stare przysłowie: “Jeśli wlazłeś między wrony, musisz krakać jak i one”.
A Wam i sobie, życzę samych mądrych i dobrych ludzi na naszej drodze.
Blog CityJungle